O mnie

Moje zdjęcie
kuchnia i fotografia razem ? Zostawić czy rozdzielić ?

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Makaron w sosie serowo-brokułowym.


I znowu makaronik z cyklu obiad w 10 minut, no może jak to zwykle bywa te 10 minut to może się zrobic 20 , ale kto by tam liczył :) W każdym razie obiadek szybki, bez wystawania przy kuchni pół dnia.

Składniki : dla 3 osób , bo tyle nas ostatnio zostało :( , jedna osóbka wyjechała sobie do Japonii na rok :(
  • 1 brokuł
  • śmietana 18%  200g
  • 2 średnie cebule
  • kilka ząbków czosnku. ( 3-4)
  • olej do smażenia cebuli ( kilka łyżek np.4-5 )
  • 1 serek topiony kremowy
  • 1 serek pleśniowy ( u mnie Złoty Lazur )
  • sól
  • pieprz


 Skoro szybki obiadek, to nie będziemy dorabiac do niego
jakiejś przydługawej historii.

1. Nastawiamy wodę , solimy - gotujemy brokuła 5 minut
lub nieco dłużej - wtedy łatwiej go będzie później ........
no ten tego ... rozdziabdziac widelcem :))))))

 Myślę, że  można nastawic makaron !!!!!!!!!!
2. W czasie gdy się brokuł gotuje siekamy drobno cebulę , czosnek i podsmażamy na na patelni na oleju.
3. Następnie dodajemy śmietanę,mieszamy i podgrzewamy.
4. Rozdrabniamy sery , wrzucamy na patelnię podgrzewamy mieszając aż sery się roztopią.

5. Następnie dodajemy ugotowanego brokuła, którego jak najdokładniej rozdrabniamy ( chyba że lubimy brokuła w kawałkach - też można )

6. Doprawiamy całośc solą i pieprzem do smaku
Tadaaaaaammm  !!!!!!!!   sosik gotowy.

                                                                     

            Teraz już tylko na talerz.
            GOTOWE.
Ktoś mierzył czas ?  :))))))



Wieprzowina w karmelu.


Przepis na pyszne chińskie danie mięsne.
Dlaczego chińskie ? Skąd ta pewnośc ? 

 Przepis wzięty z książki :"Magiczne pałeczki chińskiej damy" Gabrielle Keng-Peralta. Fajna książka , jest kilka fajnych przepisów, które ożywią monotonię naszej kuchni ( nie mówię o kuchni Polskiej tylko o "naszej" domowej- jak już naleśniki 2 razy w tygodniu wam zbrzydną :))))) niektóre wiadomości w tej książeczce są jakby z innej ery , aleeee ogólnie super pozycja )

OK.    SKŁADNIKI : ( przepis dla 4 osób , czas  wykonania ok.30-40 minut )

  • 500-600 g wieprzowiny ( u mnie była łopatka, ale może byc polędwica, schab )
  • 2 cebule ( w przepisie jest 1 , ale następnym razem dam 3 i grubiej pokroję :)
  • 2 marchewki
  • 4-6 łyżkek oleju
  • 4 łyżki stołowe cukru pudru
  • 4 łyżki stołowe sosu sojowego
  • 4 łyżki stołowe białego octu ( ja dałem ocet winny z białego wina)
  • sól, pieprz
  • A no, a z czym będziecie tą wieprzowinkę pałaszowac ? Ja z ryżem, to woreczek na osobę :)))))
No to do roboty :)

1. Mięso myjemy i kroimy w kostkę ( mniejszą lub większą - 
zależy od gustu domowników.
2. Rzucamy (tylko nie dosłownie - można się poparzyc )
na gorący olej i dokładnie obsmażamy ze wszystkich stron.


3. Gdy mięso się podsmaża , kroimy cebulę w piórka 
( polecam grube kawałki, cebula potem lubi "zniknąc" 
a szkoda bo to cenny dodatek.
4. Marchewkę kroimy w tzw. słupki, ale marchew dodamy na koniec.


 5. Do podsmażonego mięsa dodajemy cebulę i smażymy aż zbrązowieje ( co może byc trudne do osiągnięcia, ale smażymy dośc długo, aż zmięknie i przynajmniej jej końcówki zaczną byc brązowe=lekko przypalone ) a naszej wieprzowinie nic się nie stanie w tym czasie, poza tym, że "dojdzie" do stanu "ugryzalności" - to moje autorskie powiedzenie. 
6.  No! Teraz dodajemy cukier puder ( 4 łyżki) mieszamy wszystko, aż cukier zacznie się karmelizowac - no właśnie, co to znaczy karmelizowac? pytałem żony - mówi rozpuścic, ale po mojemu to rozpuścic i zmieniac kolor potrawy w wyniku lekkiego przypalenia.
Teraz pora na inne przyprawy : sos sojowy , ocet, sól, pieprz. Dolewamy też około pół szklanki wody , może 3/4.
I tak dusimy, czy gotujemy, czy kontynuujemy smażenie,
 jak tam komu nazwac to wygodniej.

7.  Teraz niby najtrudniejszy moment, bo .........
Marchewkę należy dodac ( według przepisu - na 5 minut przed zakończeniem ) NO ale tak : każdy skroił inne słupki,
każdy ma inną marchew - i dlatego tu już musi dojśc wyczucie i upodobanie.
 Lubisz jak marchew Ci "strzela w zębach" to zmniejsz czas
duszenia jej w potrawie.
Ja dałem 7 minut , bo kawałki marchwi były lekko toporne.
Wyszło (jak dla mnie ) idealnie !!!!!!!
Jak skroisz idealne "zapałki" to 5 minut jest aż za dobrze.
UFFFFFFF !!! Dotarliśmy szczęśliwie do końca.

Jest odjazd , jest zabawa. Brakło mi do tego lampki wina :)

Pozdrawiam, zapraszam na następne przygody w kuchni.

smacznego !!!!!!!!!!!!!

czwartek, 11 grudnia 2014

Kurczak curry w warzywach.


No naszły mnie smaki na chińszczyznę, ale dodałem trochę Indii i wyszło bardzo dobre danie - nikt się nie spodziewał. NIKT, nawet ja sam. Historia jak zwykle u mnie obfitująca w niespodziewane sytuacje i improwizacje.

Zacznijmy od składników ( przepis na 3 osoby , a jeszcze zostało na dogryzkę :) :
  • 2 średnie piersi kurczaka, ( a gdzie teraz średnie dostaniesz ? wszędzie dopompowane nam max XXXXXL. Kup tyle żeby ci starczyło dla wszystkich 100g/osobę wersja minimalstyczna i 200 g/osobę = wypas wersja co jej nie zjecie=bedzie na jutro :)
  • 4 średnie cebule
  • czosnek - ile dusza zapragnie - dałem prawie całą główkę swojskiego- znaczy ze 3/4 chińskiego ? No może pół. , dokładnie liczac 6 ząbków swojniaka )
  • 1 zielona papryka
  • pomidor ( 1 duży, lub pomidory krojone  z puszki w razie emergency !!!   )
  • sól, pieprz
  • 1 łyżeczka przyprawy garam masala
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 4 łyżeczki curry w proszku.
  • ryż basmati 3 torebki po 100g.

 Wziąłem przepis na kurczaka curry z fasolką szparagową, no i pojawił się pierwszy schodek - nie mam fasolki,ba , nie mam nic co przypominałoby fasolkę. WIEM - cebula uratowała mi d.....ę  niejeden raz (warzywo - jest warzywo), też się bałem jak Wy teraz, ale poszło. Piersi kurczaka skroiłem w kostkę i w rzuciłem na gorący olej.

Widzicie jakie szambo się zrobiło ? Co oni tam wstrzykują ?
Powinienem był to wylac,jeszcze raz oleju dodac i podsmażyc. Ale zabrałem się za krojenie cebuli w piórka, więc łzawiące oczy odwróciły moją uwagę od tego co dzieje się na patelni. W międzyczasie przemieszałem tego kurczaka na patelni, aż woda odparowała. Dolałem łyżkę oleju i podsmażyłem trochę.

Teraz kurczaka zdejmujemy z patelni.
Podsmażamy cebulę skrojoną w piórka dodajemy też posiekany drobno lub zmiażdżony czosnek.
3-4 minuty na średnim ogniu powinno w zupełności wystarczyc

Teraz dodajemy skrojoną w kostkę paprykę.
Zaraz potem dodałem również pomidora, ale istnieje opcja, żeby pomidora dodac na końcu na 2 minuty przed zakończeniem smażenia.
Dodajemy przyprawy = sól, pieprz ,cukier, garam masala i curry .Smażymy warzywa 2 minuty.

Możemy teraz nastawic ryż do gotowania- ja dodałem łyżeczkę curry - jest wtedy lekko żółty ( fajny kolorek)

Wlewamy szklankę wody i trzymamy jeszcze na ogniu z 5 minut aż całośc zgęstnieje.


O!  Właśnie tak !



Ryż już chyba gotowy ?
To wkładamy na talerz

Podano do stołu :)
Smacznego !!


  


wtorek, 2 grudnia 2014

Śledzie pikantne, w sosie cebulowo-śmietanowo-majonezowym.


Co mnie tak na te śledzie ostatnio bierze ?
Pewnie sezon jesienno-zimowy nastraja mnie tak. Niedźwiedzie przed zimą polują na łososie. A nam ostał się jeno Śledź.

Zaczynamy jak poprzednio :




  • Śledzie a'la Matias solone  1kg( wcześniej moczone w wodzie, żeby usunąc nadmiar soli)
  • Cebula - tutaj dałem więcej - 4 średnie cebule
  • Śmietana 18% - 3 spore łyżki
  • Majonez 2 spore łyżki
  • Znowu nie mam jogurtu, ale jest mleczko do kawy zagęszczone 7% (trzeba sobie radzic)
  • Pieprz czarny - pół łyżeczki
  • Pieprz ziołowy - pół łyżeczki
  • chili cayenne ( spodobało mi się to chili w śledziach :) ) - również około pół łyżeczki.
  • ocet winny 4-5 łyżek ( zwykłym musiałem odkamieniac zlew i teraz brakło :)  )


    1. Śledzie solone moczymy w czystej wodzie w celu usunięcia nadmiaru soli, wodę zmieniamy kilkakrotnie, kosztujemy śledzie po każdej zmianie wody aby określi opymalny stopień zasolenia - kompletnie bez soli będą jałowe, bez smaku. Śledzie kroimy na mniejsze kawałki.
    2. Cebule kroimy na drobne kawałki i mieszamy ze śledziami ( tym razem dałem więcej cebuli - zdecydowanie dobry pomysł.)
    3. Dodałem 3 łyżki śmietany , 2 łyżki majonezu , wymieszałem ze śledziami. Ponieważ całośc wydawała się zdecywanie za gęsta - dolewałem po trochu mleczka zagęszczonego 7% aż do otrzymania optymalnej (moim zdaniem ) konsystencji sosu.
    4. Następnie dodałem przyprawy. Wszystkie ostre, więc polecałbym dodawanie przypraw tak na dwa razy, ponieważ każdy ma inną tolerancję na pieprz cayene. Po wymiaszaniu i skosztowaniu podejmujemy decyzję o ewentualnym dodaniu przypraw.
    5. Na sam koniec rozpocząłem regulowanie kwasowości całości octem winnym dodając po 1 łyżce , mieszjąc i kosztując - dobrałem najbardziej pasującą mi kwaskowatośc potrawy.
    Ha !  Rodzina zakochała się w pikantnych śledziach .

    ZDECYDOWANIE POLECAM !!!


    sobota, 22 listopada 2014

    Śledzie w sosie śmietanowo-czosnkowym z chili.


    Ktoś tu , albo ma ułańską fantazję, albo nierówno pod "sufitem".
    To może byc mieszanka wybuchowa !!!

    No to zobaczymyyy !!!


    • Śledzie a'la Matias solone  1kg
    • Śmietana 18% 200 g ( wziąłem niecały kubek )
    • Majonez 2-3 łyżki
    • Mleko 50 ml ( bo nie miałem akurat jogurtu naturalnego )
    • Czosnek - ok. 5 ząbków ,ale wiecie : jak kto lubi może dac i 10szt.
    • Cebula 2 szt (średnie )
    • Przyprawa chili cayenne , a sypnęło mi się tak z pół łyżeczki ( chciałem mniej , ale.... będzie niespodzianka dla oczu :))))) - Wyjdą z orbit ? Czy nie wyjdą ? )
    • Pieprz ziołowy - pół łyżeczki ( mamy przecież już chili , hihi. )
    • A w porywie ułańskiej fantazji dodałem też łyżeczkę przyprawy do sosu Tzatziki.


    No to co ? Mieszamy ?


    1. Ponieważ mamy śledzie solone więc dzisiaj pół dnia moczyłem je w wodzie zmieniając ją kilka razy ( dokładnie ze 3 )
    2. Śledzie pokroiłem na mniejsze kawałki ,coby nie było problemu z wkładaniem ich do paszczy. 
    3. Obraną cebule drobno skroiłem i dodałem do śledzi
    4. Czosnek , no tak znowu gdzieś poniesło wyciskacz do czosnku, no to ręczna robota mnie czeka , więc posiekałem go najdrobniej jak się dało, a potem zmiażdżyłem widelcem na miazgę, i jakoś poszło. 
    5. Jak czosnek zmiażdżony to można sos robic.
    6. Do kubka 300 ml  dałem tak 4/5 kubka śmietany 200g, do tego dodałem wspomniany czosnek, 3 łyżki majonezu,sos wydawał mi się gęsty, można go było zostawic takim, ale mnie poniosło i rozrzedziłem mlekiem ( ok 50ml), do tego reszta przypraw ,  gotowy sosik.
    7. Pozostało wymieszac ze śledziami i kosztowac ....... hm, jakby trochę mało kwaśne, myślałem o dodaniu octu , ale na razie nieeee. Może jutro dodam pokrojone drobno ogórki kiszone, a śledzie przegryzą się z sosikiem w lodówce i nabiorą lekko smaku. Nooo,  chili trochę daje, daje , mhhmmm - dobry pomysł , dobry. Zobaczymy co jutro rodzina na to ,hihi, nie mają pojęcia o chili.
    Smacznego !

    czwartek, 20 listopada 2014

    Chleb rodzinny :) 1,80 kg :)) !!



    Skład:

    Mąka pszenna z pełnego przemiału typ 1850 - 500 g
    Mąka pszenna typ 450 - 450 g
    Sól - 1 łyżka, a może lepiej 1,5 lub  2 płaskie  , bo wyszedł trochę mało słony jak na mój gust.
    cukier - 2 łyżki
    drożdże 20-30 g
    olej  4 łyżki
    woda : tym razem zmierzyłem :) , 600 ml do ciasta i 100 ml do rozrobienia drożdży.

    Dodatki : 
    • zmielone siemię lniane 100 g 
    • nasiona dyni 50 g
    • nasiona słonecznika 50 g
    • sezam - 30 g
    No to OK. Zabieramy się za chlebek , macie jakiś plan? Bo ja nie.
    Często działam bez planu. Ale co tam.

    Robimy jak zawsze : 

    1. Nastawiamy drożdże do namnożenia : kubek o pojemności 300 ml , do niego wlewamy 100 ml letniej wody, 20-30 g drożdży , łyżka mąki + łyżka cukru. Po około 10-15 minutach drożdże wychodzą z kubka - znaczy gotowe do dodania do ciasta.
    2. Do miski czy garnka wsypujemy odmierzone ilości składników, możemy wymieszac je na sucho ale niekoniecznie.
    3. Dodajemy wodę i drożdże. Wyrabiamy ciasto jak najdłużej = na ile sił starczy , hihihi.
    4. Wyorobione ciasto wkładam do piekarnika nagrzanego do ok 40 stopni, na dno piekarnika wylewam z 50-100 ml. wody, i pozostawiamy je do wyrośnięcia ok 1 godzina.
    5. Po godzinie ponownie wyrabiam ciasto , obtaczam mąką, formuję coś na kształt przyszłego chlebka, nacinam chlebek nożem w wymyśłony wzorek, tym razem - krzyżyk.
    6.  Piekarnik nagrzewam do 230 stopni. Wkładam chlebek ( ostatnio piękę w zwykłej gęsiarce żeliwnej - wychodzi bajecznie. W tej temperaturze piekłem 15 minut, potem zmniejszyłem do 200, po 15 minutch znowu obniżyłem do 180 stopni - taka zabawa.
    1. 7.Po godzinie wyjąłem chleb z gęsiarki, ostukałem spód istwierdziłem, żejeszcze by mu się przydało w piecu posiedziec.
    2. więc już bez gęsiarki zostawiłem go na 15 minut w temp. 180 stopni.






    TADAAAAAMMM !!!!!!












    To nic , że trochę się kruszy :)))))

    smacznego !!!!!!

    Jajecznica z kurkami. Ha! Majstersztyk !


    Nooo, taaaaak . 
    Jak się ma kury ( zielonononóżka kuropatwiana ) to i jajecznica z rana robi się niejako sama.

    Jajecznicę każdy robi, każdy jadł, aleeeeeeee 
    Kurki są ..... no są ....... takie aromatyczne ...... że .... nie wiem co. :))))))))))))
    Wprawdzie teraz nie sezon, a i kurki od kilku lat nie schodzą z ceny - drogi interes, chyba , że las za domem :))))

    No dooobraaaa. walimy schemacik.

    Tłuszcz do smażenia : do wyboru:
    • masło
    • smalec
    • olej
    • olej kokosowy ( ostatnio głośno o nim )
    Każdy lubi inaczej , ja natomiast zakodowany mam z dzieciństwa smak jajecznicy na swojskim smalcu ze skwarkami, lub na boczku , ale nie tym razem tutaj kurki dają aromat , więc żadne smalce, tudzież boczki,szynki.  
    MASŁO LUB OLEJ KOKOSOWY.
    Olej kokosowy jest najbardziej neutralny , a masło (jeśli nie przypalimy ) też jest dobrym rozwiązaniem.
    No to nie przedłużajmy.

    Roztapiamy tłuszcz , wedle uznania. U mnie to było tym razem masło.

    Potem ..... magia ........pokrojone kurki , bo były różnej wielkości.
    NA PATENIĘ. ( trochę to brzmi jak wyrok, przepraszam was - kurki )
    Podsmażamy kurki , załóżmy, że na masełku.
    Oczywiście "puszczą" wodę , wodę odparowujemy, grzybki można posolic i popieprzyc.



    Następnie ostrożnie wbijamy jajka , żeby żółtka pozostały całe ( piękny widok, nie ?  )
    Moim sposobem na jajecznicę jest ścięcie samych białek - ostrożnie mieszając , żeby jak najmniej "szkód"  zrobic z żółtkami.




    Gdy białko jest ścięte całkowicie , pozwalam rozlac się żółtkom na patelni i takie rozlane mieszam ze ściętym białkiem. 
    Oczywiście sól i pieprz do smaku.

    Smacznego !!







    środa, 19 listopada 2014

    Makaron w sosie cebulowo-pomidorowym. PYCHA !


    Albo jak kto woli w sosie pomidorowo-cebulowym.

    Ulubione danie z dzieciństwa, zapomniane . Warto sobie było przypomniec , Oj warto. :)))))

    SKŁADNIKI :
    Makaron ( co za odkrycie )  100-150 g na osobę.
    Pomidory w puszce, lepiej krojone niż całe. ( jesienno,zimowa wersja ) 1 szt., lub własny przecier pomidorowy.
    koncentrat pomidorowy : 1, 2  łyżki ( do smaku, jak kto woli ), jak dużo sosu robimy to i 3-4.
    cebula : 2 szt ( duże )
    czosnek : 3 - 5 ząbków
    sól, cukier do smaku.
    śmietana jeśli ktoś lubi zabielic sos, dodaje łagodności smakowi , ja lubię wyraźniejsze smaki, więc mało śmietany ( 1-2 łyżki )
    olej do smażenia cebuli.

    SOS , nie,  nie wołam o pomoc sosik robimy :)



    Obraną cebulę kroimy w drobną kostkę , rzucamy na patelnię dodajemy odrobinę oleju i smażymy aż się zeszkli.

    Dodajemy posiekany, lub zmiażdżony czosnek i smażymy jeszcze chwilkę.



     Dodajemy pomidory z puszki ( ja najpierw je miksuję w Thermomixie ).
    Dodajemy koncentrat pomidorowy  i gotujemy wszystko.
    Doprawiamy solą , cukrem do smaku , cukier nie jest konieczny, tylko jak ktoś  lubi.
    Ja po dodaniu cukru stwierdziłem, że to nie najlepszy pomysł i musiałem dodac  łyżkę koncentratu, żeby wrócił kwaskowy posmak sosu :)).



    Po ok.10 minutach sos jest zredukowany do odpowiedniej gęstości i gotowy do podania. 
    Teraz też jest moment , że można dodac śmietany jeśli ktoś lubi zabielic  sos, dodaje to łagodności smakowi .



     (Ja przed podaniem miksuję cały sos - wtedy nie ma śladu po cebuli  - sos robi się taki gęsty , "aksamitny"  :)  aż się uśmiecham na myśl o takim sosie )

    Można też taki sos przetrzec na sitku jak ktoś nie ma gdzie
    zmiksowac.


     Pozostało jedynie odsączyc z wody makaron , polac sosem , 
    i podawac.
    A co kto zrobi potem z sosem na talerzu, to jego sprawa :)
    Ja mieszam makaron z sosem :))))))))))))))
    Zresztą ,chyba zbyt wielu opcji nie ma :)))))))))))))

    Gwarantuję - pyszne, proste danie.

    SMACZNE GO






    Jajecznica z brokułami.



    Hm , obrazek chyba już wszystko powiedział ?

    Składniki na jajecznicę ? Hm.
    Może by tak jajka na początek ?
    Załóżmy, że 3szt / osobę ( najlepiej od kurki zielononóżki kuropatwianej )
    Sól, pieprz ewentualnie do smaku.
    Masło jeśli jajecznica na maśle ( ta niezdrowa ), lub olej kokosowy jak ma byc zdrowsza :)

    Na początek roztapiamy wybrany tłuszcz ( masło lub olej kokosowy, lub smalec jak kto woli )
    Obsmażamy rozdrobione brokuły ( tak sobie pomyślałem , że można by je wcześniej z 5 minut na parze potrzymac , a tak były chrupiące, na wpół surowe. )

    Następnie wbijamy jajka ( niektórzy miksują jajka przed smażeniem ) ja wbijam całe, delikatnie mieszając - pozwalamy aby białko się ścięło, a żółtka pozostały całe,  solimy oczywiście jajecznicę do smaku.

    Gdy białka są całkowicie ścięte , pozwalamy aby żółtka rozlały się po patelni , mieszamy je z wszystkim co mamy na patelni i w zależności od upodobania ścinamy je w stopniu, który nam najbardziej odpowiada.

    Ja lubię tak jak widac na załączonym obrazku.

    Smacznego kolorowego śniadanka.

    wtorek, 18 listopada 2014

    PIZZA Podwójnie pieczarkowa. Historia stworzenia, trochę przydługawa :))

    NO TRUDNO,NIECH BĘDZIE TO ZDJĘCIE, PRZYNAJMNIEJ PRAWDZIWE.

    Pizza !!,Hm, Mhmmmm.
    Każdy potarfi ją ..............  zjeśc ( sorry , mój komputer z niewiadomych przyczyn nie pisze polskiego "ci" , znaczy "c" z kreską nad c. Ostatnio też spacja odmówiła posłuszeństwa, więc wybaczcie - musicie używac inteligencji, wiem , wiem , wiem - niewygodne,ale ........... konieczne.
    Pizza.....to ciasto głównie , albo inaczej .......... bez ciasta nie ma pizzy.
    Zastanawiam się , czy zdradzic tutaj swoją "tajemnicę"w robieniu ciasta, hm,nawet nie tak do końca "swoją" , bo w końcu sam jej nie wymyśliłem, ktoś mi to przekazał, ale ......od tamtej pory , jest też "moja" w jakimś sensie. Nie wiem, wcześniej robiliśmy pizzę, ale nigdy ciasto nie było jak z pizzerii, teraz zawsze takie jest.
    Jak już dochodzę d tego , żeby zdradzic tajemnicę , to nachodzi mnie myśl, że tajemnicy jako takiej nie ma, a jest tzw, "myk". I ten "myk", czy inaczej "szczegół", "element niewiadomej" podam za chwilę.

    Problem Nr. 1
    Tak na prawdę to zgubiłem przepis na ciasto ale i tak wam powiem jak je zrobic żeby wyszło.
    Kiedyś  prowadziłem sklep z drobną gastronomią i miałem przepis na super ciasto do pizzy, z tym , że ilości były na 4 szt , bo maszyna wyrabiała akurat tyle ciasta.

    Dzisiaj było tak : ( wyszło ciasto na 2 pizze każde po 800 g  , jedno zamroziłem na później )

    - 3 szklanki mąki ( potem było więcej , ale o tym później) nie denerwujcie się- będzie super.
    - 3/4 łyżki soli
    - 2 łyżki cukru
    - 3-4-5 łyżkek oleju - nie przejmowałem się zbytnio mierzeniem - chlusnąłem tak , ot.
    - 150  ml mleka ( mleko ważne, warto dodac przynajmniej  z 1/5 mleka  w stosunku do wody, ja daję więcej)
    - woda. No właśnie, wody chyba dałem 2 razy tyle co mleka. około.

    No ale trzeba było drożdże rozrobic , więc do osobnego kubka wlałem jeszcze ok 100 ml wody,
    - łyżkę mąki
    - łyżeczkę cukru
    - 1,5 dag drożdży ( kostkę drożdży podzielic na 4,i jedną częśc podzielic na 2 szt, i będzie ok 1,25-1,5)

    Problem Nr.2
    Gdy drożdze wyrosły ( znaczy gdy minął czas kiedy powinny już wyrosnąc , ale nie wyrosły skubane :)))  )
    Zmieszałem wszystkie składniki.

     Problem Nr.3
    Ciasto było za rzadkie = kleiło się do rąk jak ............ nie powiem co.
    Więc wyrabiając ciasto dosypywałem mąki, żeby uzyskac taką konsystencję :

    Wydawało mi się, że dodaję tej mąki nie wiadomo ile, ale trudno, ciasto musi odchodzic od rąk, ile by tej mąki nie wyszło.
    No i wyszło : 1,60 kg ciasta ,  więc podzieliłem je na 2 szt po 800 g ,
    jedną zamroziłem , a drugą na blat !!!!!!!!
    Ale zaraz , zaraz , przecież tu właśnie jest ten "myk" - NIE NA BLAT, TYLKO DO REKLAMÓWKI I DO LODÓWKI,  na przynajmniej 0,5-1 - 2 godzin. Ciasto  powinno wyrosnąc dwukrotnie.
    No właśnie, powinno, dzisiaj nie wyrosło, a zwykle wyrastało , jak wyrośnie, to należy je powtórnie wyrobic,
    na blat i .......

       
     Ranyyyyy !!!! NIc wam nie napisałem o sosie !!!!!!!
    No to teraz o sosie do pizzy , ciasto w lodówce więc robimy sos
    - patelnia , olej , cebula, 2, lub 3. drobno posiekac, podsmażyc.
    -pomidory z puszki - zmiksowac i dodac ,
    -przecier pomidorowy , 2-3 łyżki do smaku, zredukowac sos, do odpowiedniej gęstości.
    -posolic, dodac cukru do smaku
    - można dodac ziół do pizzy, ale też można je dodac potem.

    No to jak już tak przedłużam to napiszę o podwójnych pieczarkach:
    Uwielbiam podwójne, potrójne pieczarki w pizzy - problemem może byc woda-pieczarki lubią "puścic" wodę.
    Rozwiązaniem jest :                      1. Wcześniejsze podsmażenie pieczerek
                                                         2. Kupienie pieczarek "nie pierwszej młodości", które wodę zostawiły
                                                              w sklepie.
                                                          Normalnie , pieczarki nie wymagają  wcześniejszego podsmażania,
                                                          kładziemy surowe pieczarki na wierzchu pizzy, ale gdy chcemy dac
                                                          podwójną , lub jeszcze większą ilośc , a są wyjątkowo
                                                          świeże, problemem może byc woda jaką "puszczą " , dlatego ja częśc
                                                          pieczarek na wszelki wypadek podsmażyłem, ale nie było potrzeby
                                                          BYŁY STARE, wody ani widu, ani słychu.
                                                          No to idziemy dalej.


    No , i teraz jak sos gotowy .... to można ciasto ............
    właśnie tak rozplaszczyc własnymi ręcami, albo wałkiem.
    Ja nauczyłem się rękami , jest mi łatwiej,






    No ale teraz w domu mam zwykły piekarnik, i zwykłe prostokątne blachy , więc nasze piękne kółeczko trzeba dopasowac do naszej blachy :))

    Fatalny widok, ale będzie pysznie :)))





    Smarujemy sosem pizze,
    teraz możemy posypac ją  ziołami do pizzy, jeśli ich nie dodalismy do sosu  i  kładziemy pierwszą partię PODSMAŻONYCH pieczarek.






    Posypujemy startym serem.
    Mozarella najlepsza, ale ......... można i innymi.
    Na samym wierzchu , kładziemy surowe pieczarki.
    Spoko, nie otrujecie się- będzie super.

    Dodatki można sobie wymyślic teraz jeszcze do woli.
    Ja dodałem szynkę i drobno posiekaną 1 papryczkę chili.


    Wkładamy pizzę o piekarnika nagrzanego do 250 stopni.
    Temperaturę zmniejszyłem do 220 stopni i piekłem ok 12 minut
    do czasu zrumienienia sera ( podglądając również jak zachowuje
    się spód pizzy, żeby  nie przypalic za bardzo.
    Gotowe :)))

    Pizza  otrzymała status  BAAAAARDZO DOBREJ !!
    Smacznego !