Co mnie tak na te śledzie ostatnio bierze ?
Pewnie sezon jesienno-zimowy nastraja mnie tak. Niedźwiedzie przed zimą polują na łososie. A nam ostał się jeno Śledź.
Zaczynamy jak poprzednio :
- Śledzie solone moczymy w czystej wodzie w celu usunięcia nadmiaru soli, wodę zmieniamy kilkakrotnie, kosztujemy śledzie po każdej zmianie wody aby określi opymalny stopień zasolenia - kompletnie bez soli będą jałowe, bez smaku. Śledzie kroimy na mniejsze kawałki.
- Cebule kroimy na drobne kawałki i mieszamy ze śledziami ( tym razem dałem więcej cebuli - zdecydowanie dobry pomysł.)
- Dodałem 3 łyżki śmietany , 2 łyżki majonezu , wymieszałem ze śledziami. Ponieważ całośc wydawała się zdecywanie za gęsta - dolewałem po trochu mleczka zagęszczonego 7% aż do otrzymania optymalnej (moim zdaniem ) konsystencji sosu.
- Następnie dodałem przyprawy. Wszystkie ostre, więc polecałbym dodawanie przypraw tak na dwa razy, ponieważ każdy ma inną tolerancję na pieprz cayene. Po wymiaszaniu i skosztowaniu podejmujemy decyzję o ewentualnym dodaniu przypraw.
- Na sam koniec rozpocząłem regulowanie kwasowości całości octem winnym dodając po 1 łyżce , mieszjąc i kosztując - dobrałem najbardziej pasującą mi kwaskowatośc potrawy.
Ha ! Rodzina zakochała się w pikantnych śledziach .
ZDECYDOWANIE POLECAM !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz