( Nie chwaląc się - jam to uczynił ).
Chleb "na pałę" bo jak zwykle nie przygotowałem się do pieczenia, ale wyszło na dobre.
Chciałem upiec słonecznikowy, ewentualnie z pestkami dyni ( tylko ,że nie dotarły jeszcze - kupione na Allegro) a także okazało się , że nie mam za wiele słonecznika. Dodałem więc więcej siemienia lnianego, a przeszukując szuflady w poszukiwaniu czegokolwiek - natknąłem się na śliwki ( myślałem że kalifornijskie ) - a okazało się że śliwki z pestkami - o mało zęby nie poleciały ;-) . Teraz będę sprawdzać zawsze śliwki przed dodaniem do chleba.
Ok. jedziemy z przepisem. Proporcje mąki i wody w standardzie.
Składniki :
- mąka żytnia 200 g
- mąka pszenna 1 kg typ 650 nie mam innej obecnie.
- litr ciepłej wody
- otręby orkiszowe 100 g
- ziarna słonecznika 100 g
- siemię lniane 150 g
- drożdże 1/4 kostki czyli jakieś 2,5 dag ( tyle ostatnio dałem i było ołkej)
- 2 łyżki stołowe soli (dałem więcej niż poprzednio )
- łyżka cukru ,
- 2 łyżki miodu.
Zawsze najpierw rozpuszczam sobie drożdże , cukier i tym razem również miód w mikserze (łatwo i przyjemnie).
W misce ze stali nierdzewnej mieszam na sucho resztę składników ( mąkę żytnią, pszenną , otręby i ziarna, tym razem również śliwki :-), a nastęnie wlewając powoli wodę z drożdżami mieszam wszystko dokładnie i wyrabiam ciasto przez kilka minut. Po wyrobieniu ciasta odstawiam do wyrośnięcia ( ok 1 godzina ). Następnie wyrabiam ciasto ponownie - tym razem krócej tylko żeby je odgazować.
Dzielę ciasto na tyle części ile mam foremek ( więcej o tym tutaj : http://badmin65.blogspot.com/2012/01/niebezpieczny-chleb-pszenno-zytni-ze.html )
I pozostawiam do wyrośnięcia.
Ponieważ "moja" metoda zakłada wkładanie do foremek ciasta o konsystencji "mocno kleistej" ( nie wiem jak to inaczej nazwać ) - rozprowadzam ciasto w foremkach łyżką umaczaną w oleju - ciasto nie klei się do łyżki.
Kiedy chleby są wyrośnięte nagrzewam piekarnik do 250 stopni , w tej temp. piczemy 10 minut, po czym zmniejszamy temp. do 180 stopni i pieczemy jeszcze ..... no właśnie ile ? Ostatnio wystarczyło 40 minut , a teraz ciasto było - nie wiem - inne, musiałem piec 1 godzinę .
A oto co wyszlo : Niebezpiecznie dobry ze śliwkami !!
Pozdrawiam . smacznego !!
Dzielę ciasto na tyle części ile mam foremek ( więcej o tym tutaj : http://badmin65.blogspot.com/2012/01/niebezpieczny-chleb-pszenno-zytni-ze.html )
I pozostawiam do wyrośnięcia.
Ponieważ "moja" metoda zakłada wkładanie do foremek ciasta o konsystencji "mocno kleistej" ( nie wiem jak to inaczej nazwać ) - rozprowadzam ciasto w foremkach łyżką umaczaną w oleju - ciasto nie klei się do łyżki.
Kiedy chleby są wyrośnięte nagrzewam piekarnik do 250 stopni , w tej temp. piczemy 10 minut, po czym zmniejszamy temp. do 180 stopni i pieczemy jeszcze ..... no właśnie ile ? Ostatnio wystarczyło 40 minut , a teraz ciasto było - nie wiem - inne, musiałem piec 1 godzinę .
A oto co wyszlo : Niebezpiecznie dobry ze śliwkami !!
Pozdrawiam . smacznego !!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz